Rozdział IV
- Wygląda na to, że nie wiemy tego, co powinnyśmy wiedzieć – westchnęła Wojowniczka z Saturna.
- Dokładnie – przytaknęła jej Minako. – Czy naprawdę nikt wam nic nie powiedział?
- Chyba nie… - Mako podrapała się po głowie.
- Nic sobie nie przypominam – powiedziała Ami.
- To bardzo źle – Makoto zwróciła się do Artemisa: - Ty też nic nie wiedziałeś, czy zapomniałeś o tym powiedzieć?
- Nic nie zapomniałem – odparł naburmuszony Artemis patrząc na Mako, wyraźnie oczekując od niej wsparcia.
- Mamo, zostaw tego biedaka – wstawiła się za nim. Wszyscy wyglądali na nieco zaskoczonych reakcją Wojowniczki z Jowisza. – Przed momentem ledwie się podniósł po jednym upadku, a ty już popychasz go, aby znów upadł? – zapytała filozoficznie.
- Słonko, oczywiście, że nie – Makoto wstała i podeszła do córki. – Ale ON powinien wiedzieć, dlaczego macie nie szukać Usagi – spojrzała groźnie na Artemisa, który skulił się i nie był większy od Diany. Wtem przed jej oczami wyrosła Mina i ze szczerym śmiechem zapytała:
- Długo jeszcze będziecie nas trzymać w niepewności, czy powiecie, o co chodzi? – jednak srogi wzrok mamy Mako zmazał uśmiech z jej twarzy.
- Oczywiście, że powiemy wam, dlaczego macie jej nie szukać…
- Ale ja chętnie napiłabym się herbaty. – wpadła jej w zdanie Minako.
- Jak ktoś ma robić, to ja też proszę – dołączyła się ze szczerym uśmiechem mama Ami.
- Mako, bądź tak dobra… - zaczęła Makoto, ale nie dane jej było skończyć.
- Nie, nie pójdę zrobić herbaty! – krzyknęła jej córka i odwróciła się do matki plecami.
- Ja chętnie zrobię! – do rozmowy włączył się nieznany głos. Kiedy 6 zdziwionych głów i pyszczków zwróciło się w stronę głosu, zdziwionymi oczami zobaczyli… czarnowłosą Rei z włosami spiętymi w kucyka.
- O Rei! – Artemis był lekko zdziwiony. – Jak miło!
- Też tak sądzę – czarnowłosa podeszła do stolika. – Dlaczego ja jestem inna od nich?
- Obawiam się, że nie rozumiem…
- Dlaczego one są w dziwnych strojach a ja nie?? – głośny krzyk rozdarł ciszę niewidzialnym mieczem.
- Eeeeeee… No bo… Tego… - Artemis wyraźnie nie wiedział, co powiedzieć.
- One są lepsze niż ja?? – Rei zbliżyła się do kota i popatrzyła mu prosto w oczy. Ten odwrócił łeb. Nie mógł znieść tego wzroku – pełnego bólu, złości i determinacji.
- Skąd… - Diana przerwała ciszę. – Po prostu… no, tego – podrapała się za uchem – po prostu JESZCZE się nie przemieniłaś.
- A jest jakaś szansa, że to zrobię? – Rei odwróciła się i spojrzała na kotkę. Uspokoił ją jednak ten spokojny, ale zarazem zawzięty wzrok.
- Oczywiście – Artemis uśmiechnął się szczerze. – I nie myśl, że jesteś gorsza od młodszych kuzynek – mrugnął porozumiewawczo do Wojowniczek z Wenus i Jowisza.
- To kiedy się przemienię? – Rei nie kryła zainteresowania tematem.
- Chętnie przedstawię ci formułkę przy ciepłej herbatce z sokiem malinowym.
- Nie można tego zrobić teraz?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo należałoby transformację poprzedzić długim wstępem o pochodzeniu Czarodziejek.
- Dlaczego?
- To pozwoli wam zrozumieć, dlaczego tyle czekałem z informacją o waszych tajnych postaciach.
- Dlaczego?
- Oj, Rei nie bądź dzieckiem…
- Dlaczego? – przy stole rozległ się cichutki chichot.
- Bo jesteś już zbyt duża na takie pytania.
- Dlaczego?
- Dlatego – Artemis wstał i zaczął groźnie machać ogonem.
- Rozumiem – Rei zrobiła obrażoną minę i ruszyła w stronę kuchni. Otworzyła drzwi i głośno krzyknęła.
- Co się stało? – Wojowniczki z Saturna, Wenus i Jowisza podbiegły do 16-latki. I one stanęły jak wryte. Mako podniosła rękę i wskazała palcem na coś, co najprawdopodobniej stało na środku kuchni.
- Co tam jest? – Artemis i Diana dołączyli do dziewcząt.
- O nie! – Artemis był wyraźnie przerażony postaciami stojącymi w kuchni. Wygląd ich nie wzbudzał zbytniej ufności. Stroje ich były ciemne, lekko poszarpane, postacie szczupłe i wysokie. Wojowniczkę z Wenus przeszedł dreszcz, kiedy ich zobaczyła.
Na stole kuchennym stały 3 osoby – jedna kobieta i dwóch chłopców. Kobieta uśmiechnęła się podejrzliwie widząc zbiorowisko przy drzwiach. Artemis nie mogą dłużej wytrzymać tej ciszy, skoczył do przodu i zapytał:
- Kim jesteście i czego tu szukacie? – kobieta powolnym ruchem głowy spojrzała na niego. Dziki uśmiech wykrzywił jej twarz.
- Nie jest to istotne… - urwała. – Ale przedstawię się wam. Jestem Mistress 14, prawowita władczyni tej galaktyki i nie tylko. A oto moi dwaj pomocnicy: Inik – łysy chłopak lekko skłonił głowę – i Ryk. – chłopak uśmiechnął się i popatrzył na zdziwioną Rei. – Jesteśmy pokojowo nastawieni… Chcemy tylko dostać królową Serenity…
- Nic z tego! – Wojowniczka z Saturna skoczyła obok Artemisa. – Nie dostaniecie jej!
- Widzę, że pójdzie nam trudniej niż przypuszczałam… - Mistress 14 zwęziła oczy i wyglądała jak kot. Lekko skinęła głową w prawo, na co stojący po tej stronie Inik zeskoczył na podłogę.
- Zakładam, że nie chcecie z nami walczyć? – wypowiedział zgryźliwym tonem.
- Niby czemu nie? – w drzwiach pojawiły się 3 postacie więcej. Były to oczywiście mamy Wojowniczek. – Pytam, czemu one miałby nie walczyć? – Minako powtórzyła pytanie.
- Właśnie – dołączyła się Makoto. – To są nasze córki. A nie żadne tchórze!
- Ami, Makoto, Minako… - Artemis odwrócił się w ich stronę. – Proszę zostawcie nas samych.
- Jak chcesz – Ami Mizuno wzruszyła ramionami, po czym wycofała się z progu. Pozostałe mamy zrobiły to samo, po czym drzwi zostały zamknięte.
- Teraz powtórzę pytanie… - Inik zaczął ponownie przemawiać. Jego głos był tak lodowaty jak zima na Alasce. – Chyba nie chcecie z nami walczyć?
- Czemu nie? – Wojowniczka z Jowisza postąpiła krok do przodu. – jeśli trzeba, mogę i zginąć! Ale nie puszczę pary z ust!
- Jak chcesz – Mistress nie wyglądała na zmartwioną. – Ryku, może pomożesz koledze? – to pytanie miało raczej formę rozkazu.
- Tak o pani… - chłopak ze spuszczoną głową zszedł ze stołu i stanął obok łysego.
- Phi, jakoś nie wyglądacie na groźnych – Rei rozluźniła się i zaczęła głośno śmiać.
- Słucham? – Inik popatrzył na nią z gniewem, a Ryk z radością. „Jaki ona ma piękny śmiech… U nas nigdy takiego nie słyszałem”.
- Mówiła, że nie jesteście zbyt groźni – Diana powtórzyła zdanie. Rei gwałtownie umilkła. Patrzyła na unoszącą się groźnie nad stołem Mistress.
- Twierdzisz, że jesteśmy NIE GROŹNI??!! – krzyknęła. Wszystkich zamroczyło. – Więc się zdziwisz! Chłopcy – zwróciła się do podwładnych – nauczmy te rozwydrzone dziewczęta szacunku dla silniejszych i mądrzejszych… Na mój znak… 3… 2… 1… NA NIE!!
Rzuciła się między czwórkę dziewcząt. Ryk i Inik poczynili to samo. Ale po chwili wypadli stamtąd równie szybko, jak wpadli.
- Nie lekceważcie nas! – Wojowniczka z Jowisza wysunęła się przed innych. Miała lekko zaczerwieniony lewy policzek. Skrzyżowała ręce, dłonie miała uniesione, palce mały i wskazujący wskazywały do góry – Mój powierniku Jowiszu! Wywołaj burzę! Wezwij chmury! Spuść błyskawice! – wokoło wojowniczki pojawiły się wyładowania elektryczne, z każdą chwilą przybierające na sile. – Ostateczny Grzmot! – dziewczyna podskoczyła i wyprostowała ręce, przez co wszystkie napięcia uderzyły w przeciwników. Ci jednak bez problemu odparli atak.
- Tylko na to was stać? – roześmiał się Inik. Mistress zawtórowała mu. Jedynie Ryk patrzył smutnym wzrokiem na Jowisz, która nie wyglądała na najszczęśliwszą.
- Teraz ja spróbuję – Wenus podeszła do Mako. Podniosła do góry prawą rękę, lewą wyprostowała przed siebie. – Snop Półksiężyca! – ale i ten atak nie przyniósł efektu. To spowodowało wręcz demoniczną głupawkę u wroga.
- Tylko na to was stać?! I wy chcecie z nami walczyć?! – śmiechom nie było końca.
- Owszem – do przodu wysunęła się Ami. – Przygotujcie się… - złożyła dłonie jak do modlitwy. – Milczący mur! – rozłożyła je po przekątnej (gest znany z reklamy Tatry). Jednak z jej dłoni nic nie poleciało w stronę wrogów. Jedynie jakiś fioletowy, glutowaty płyn utworzył osłonę na nią i pozostałe sailorki. Wtedy rozległ się głos Mistress:
- I co to ma być? – zaśmiała się dziko. – Widzę, że potrzebujecie mojej pomocy, żeby się poddać… - uniosła ręce nad głowę. Między nimi pojawiła się czarna substancja. – Macie za swoje! – z wielką siłą opuściła ręce do wysokości ramion, a czarna masa zaatakowała Wojowniczki. Jednak zamiast zmieść dziewczęta z powierzchni Ziemi, atak odbił się od fioletowego płynu i zawrócił w stronę Mistress. Ta wyciągnęła prawą rękę i masa wchłonęła jej się w dłoń. – Jesteście silniejsze niż przypuszczałam – mruknęła i spojrzała na Ami. – Spróbuję jeszcze raz!
Powtórzyła ceremonię ataku, ale nie posłała jednej fali. Wciąż atakowała z jednakową siłą. Ami powoli słabła, upadła na jedno kolano.
- Szybciej! – szepnęła do koleżanek. – Zaatakujcie ją! Ja dłużej nie wytrzymam.
Mako stanęła zaraz za słabnącą osłoną i wypowiedziała jak najciszej:
- Ostateczny Grzmot! – błyskawica uderzyła w przeciwników. Mistress wyglądała na rozwścieczoną.
- Jak mogłaś?? – ledwie nadążyła oddychać. – Jak mogłaś mnie zaatakować??
- Teraz – Jowisz rzuciła przez ramię do stojącej niedaleko Miny.
- Snop Półksiężyca! – atak zadziałał, wrogowie znaleźli się pod oknem.
- Zapłacicie nam za to! – Mistress 14 podniosła się, to samo uczynili jej podwładni. – Chłopcy, idziemy! – uderzyła z całej siły w okno, które głośno się rozbiło. Wyskoczyła przez nie, to samo uczynili Inik i Ryk.
- Nieźle się spisałyście! – Artemis głośno pochwalił 14-latki. – To byli najprawdopodobniej przeciwnicy, o których wspominała Setsuna.
- Nie byli zbyt silni. – wzruszyła ramionami Mako pomagając wstać Ami.
- Jakoś nie jestem pewna – westchnęła Ami. – Owszem, te chłopaczynki to słabeusze, ale ta cała Mistress 14… Nie wytrzymałabym długo jej ataku.
Do rozmowy włączyła się Rei:
- Jakoś wydaje mi się, że Ryka już gdzieś kiedyś widziałam… - wszyscy na nią popatrzyli.
- Gdzie? – Mina była najbardziej ciekawska, więc musiała zadać to pytanie.
- Nie wiem… To było kiedyś…
- Kiedy? – zapytali wszyscy.
- Kiedyś… Chyba we śnie…
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL