Rozdział II
Przed salą numer 6 zebrała się spora grupa uczniów. Wszyscy mieli na sobie mundurki, w zależności od płci albo takie jak Mina i Mako, albo ciemne marynarki, spodnie, buty i krawat, jasną tylko bluzkę.
- W tej szkole chyba zwariowali – westchnęła jakaś dziewczyna z długimi brązowymi kucykami, kiedy Mina i Mako przechodziły obok niej.
- Cześć, jestem Mina, a to moja kuzynka Mako – Mina szybko przystąpiła do zdobywania nowych znajomości. – Ty też chodzisz do VIII klasy?
- Tak. Jestem Ami. Miło mi was poznać. – dziewczyna podała Minie drżącą dłoń, którą ta serdecznie uścisnęła. To samo zrobiła Mako.
- Jesteś tu sama, bez koleżanek? – zapytała Mako czując nagły przypływ siły i odwagi.
- Tak, nie mam koleżanek, bo zbyt dobrze się uczę.
- To chyba dobrze?
- No, nie wiem. Nikt mnie nie lubi, bo twierdzą, że tylko się uczę, nie przebywam z nimi…
- Ale możesz pomagać wszystkim w nauce, dawać odpisać zadania, prawda?
- Odpisywać zadania? – oczy Ami zrobiły się okrągłe. – Nie wolno odpisywać. Kiedy daje się odpisać, łamie się dokładnie 15 punktów szkolnego regulaminu. I można dostać uwagę…
Dalszy ciąg wywodu, dlaczego nie wolno odpisywać, zagłuszył dzwonek na lekcje. Mina i Mako pożegnały się z nową koleżanką i weszły do klasy. Ławki były pojedyncze, więc usiadły jedna za drugą, obok Mako usiadła Ami.
**PO LEKCJACH**
Wszystkie lekcje odbyły się w jednej sali, jednak były tak nudne, że prawie wszyscy walczyli ze snem. Jednak wraz z dzwonkiem na przerwę ożywili się, ponieważ lekcje dobiegły końca. Mako i Mina wybiegły radośnie przed szkołę, po chwili obok nich przebiegła Ami. W drodze do domu dziewczyny rozmawiały o tym, co wydarzyło się w szkole, o Ami i o tym, co będzie na obiad.
Jak wielkie było ich zdziwienie, kiedy w drzwiach swojego domu zobaczyły Ami i jej mamę. Rodzice dziewcząt wyglądali na bardzo zadowolonych i szczęśliwych z tego spotkania.
- Dziewczynki, chodźcie prędzej, chcę wam kogoś przedstawić. – pospieszyła je mama Mako, Makoto Ino. Kiedy blondynka i brunetka weszły do środka, Rei, która już wróciła do domu, zapowiedziała im szeptem:
- Spokojnie, to znajoma mam z córką, jest w waszym wieku. Fajna, ale trochę zbytnio kujonowata.
- A teraz, Mina, Mako, Rei, poznajcie naszą znajomą, Ami Izuno oraz jej córkę o takim samym imieniu. – Minako wypowiedziała to jednym tchem. Po oczach czternastoletniej Ami widać było, że też jest zaskoczona faktem, iż Mako i Mina tu mieszkają.
- Czy możemy iść do pokoi? – zapytała niepewnie Mako, ale jej matka powiedziała:
- Wy za moment. Ty Rei idź do pokoju, a wy dojdziecie tam za moment. Mamy wam coś do powiedzenia.
- Czy to ma związek z Ami i jej mamą? – zadała pytanie Mina.
- Nie do końca, ale właściwie tak.
- To tak czy nie mamo? – włączyła się Mako.
- Zobaczycie za moment. Ale to co wam powiemy musi być tajemnicą.
- To aż takie poważne mamo?
- Tak. Chodźcie do kuchni, tam Artemis opowie wam wszystko.
- Kto, kto? Bo chyba się przesłyszałam… - Mina miała dziwną minę.
- Mówię, że Artemis wam wszystko wyjaśni, ale idźcie do kuchni.
- Ale to kot ciociu, co on nam może powiedzieć?
- Oj, dużo, dużo, zdziwisz się Mina, jak wiele ciekawych rzeczy on ci może powiedzieć. A teraz już do kuchni. – Mina, Mako i Ami nie mogły się sprzeciwić. Weszły do pomieszczenia i usiadły przy stole. Po chwili ktoś zamknął drzwi i zaświecił światło. Rozległo się jakiś stukanie i na stół wyskoczyły Artemis i Diana.
- Artemis! Diana! Psik, nie wolno chodzić po stole! – Mina próbowała zgonić koty ze stołu, lecz wtedy stała się rzecz dziwna:
- Nie zgonisz nas stąd dopóki nie powiemy wam wszystkiego. – Artemis przemówił głosem.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! – Mina, Mako i Ami nie panowały nad przerażeniem i zdumieniem. Piski i krzyki były nie do wytrzymania.
- Ciszej, ciszej, proszę dziewczynki – rozległ się ledwo słyszalny, cieniutki głosik. – Za chwilę uszy mi odpadną.
- Diana, ty też mówisz? – Mako nie kryła zdziwienia, natomiast Mina i Ami wciąż wydawały się wystraszone mówiącymi kotami.
- Tak i chcę wam opowiedzieć razem z tatą o waszej przeszłości i przyszłości.
- Naszej? – zapytała Mina. – Co wy możecie o tym wiedzieć?
- Dużo więcej niż myślisz, Mina. – Artemis usiadł na stole i popatrzył na trzy słuchaczki. – Pozwólcie, że rozpocznę swoją opowieść. Usiądźcie wygodnie, bo to długa historia. – dziewczęta poprawiły się, oparły głowy na stole i patrzyły na kota.
- Około 25 lat temu zaczyna się nasz historia – ręka Ami wystrzeliła w górę. – Pytania później proszę. A więc 25 lat temu na Księżycu – tym samym, który zerka na was prawie każdej nocy – żyli księżycowi ludzie. Ale nie myślcie, że wyglądali dziwacznie. Nie. Widząc ich, nawet nie wiecie, że są z kosmosu.
Żyli tam szczęśliwie, dopóki do akcji nie wkroczyła Królowa Metalia, chcąca zdobyć władzę nad Księżycem. Dodam jeszcze, że na Księżycu żyła młoda księżniczka, Serenity, szczęśliwie zakochana w księciu Ziemi, Endymionie. Tak więc Metalia zaatakowała Księżyc. Mieszkańcy bronili się dzielnie, ale powoli szala zwycięstwa przechylała się w stronę siły zła. Wtedy na pomoc przybył Endymion ze swą armią. Siły były wyrównane, jednak ludzie nie byli na tyle silni, by sprostać wrogowi. Metalia znów prowadziła. Jednak nie tylko władza była jej w głowie. Chciała pojąć Endymiona za męża i jednocześnie zostać panią Księżyca i Ziemi.
Widząc, że jej potencjalny mąż walczy po stronie księżycowych ludzi, wpadła w szał i porwała księcia Ziemi wielkim wirem. Widząc to księżniczka Serenity pobiegła by go ratować, jednak i ją wciągnął potężny wir. Byli razem wśród nicości, kosmosu. Jednak nie żyli. Jedynie ich dusze wydostały się w ostatniej chwili i spłynęły na Ziemię, by znaleźć sobie ciała, w które mogłyby wstąpić. Wkrótce po tym cała ludność z Księżyca zginęła w walce.
Królowa Serenity, matka księżniczki, wiedząc, że nie ma szans na przeżycie użyła siły Srebrnego Kryształu, aby zwyciężyć wroga. Tak też się stało, jednak królowa powoli umierała. Zawołała do siebie swoich wiernych doradców, 2 koty – Artemisa i Lunę – jedyne stworzenia, które jeszcze żyły i powiedziała im: „Znajdźcie księżniczkę i przywróćcie jej władzę na Księżycu. Dam wam do pomocy Gwiezdne Wojowniczki”. Resztką sił zamknęła koty i wojowniczki w kapsułach i wysłała je na Ziemię, po czym umarła.
Dusze Endymiona i Serenity błądziły wśród ludzi szukając najodpowiedniejszego ciała. Po długich poszukiwaniach znalazły je. Endymion w czteroletnim chłopcu imieniem Mamoru, a księżniczka w kilkudniowej dziewczynce o imieniu Usagi. Niestety, Gwiezdne Wojowniczki też zostały oddzielone od swoich ciał, jednak one trafiały do pierwszego lepszego ciała. Tylko koty trafiły na Ziemię w swoich prawdziwych ciałach, lecz w drodze zostały oddzielone od siebie. Tak więc każda z księżycowych postaci, które trafiły na siebie miała swoje własne ciało i nie wiedziała, co dzieje się z innymi. Nawet Luna i Artemis nie wiedzieli, czy drugie wciąż żyje.
Lata mijały, Serenity i wojowniczki dorastały w swoich nowych ciałach. Luna odnalazła w Usagi Sailor Moon, Artemis spotkał się z Minako i zorientował się, że to Sailor Wenus. Powoli dziewczęta spotykały się, zaprzyjaźniały, odnalazła się też księżniczka Serenity. Jako Sailor Moon, Merkury, Mars, Jupiter i Wenus przeżywały wiele przygód, mniej lub bardziej niebezpiecznych, śmiesznych, smutnych, wzruszających.
Jednak kiedy dorosły, powoli rzesza sailorek zmniejszała się. Usagi, Ami, Rei, Makoto i Minako postanowiły założyć własne rodziny i porzuciły świat pełen niebezpieczeństw. Teraz świat znów jest w niebezpieczeństwie, a wojowniczki są już zbyt stare, by wrócić do walki. Ale to nie jest jedyny problem. Usagi, księżniczka Serenity, zaginęła. Zarówno ona, jak i Luna od jakiegoś czasu nie dają znaku życia.
Dlaczego ja wam o tym wszystkim mówię. Otóż teraz WY jesteście sailorkami, Gwiezdnymi Wojowniczkami o miłość i wolność, waszym celem jest ocalić świat od niebezpieczeństw i odnaleźć księżniczkę Serenity lub chociaż stwierdzić, że nie żyje. Czy to jest jasne? – pytanie było skierowane do dziewcząt, które patrzyły na niego jak na przybysza z innej planety.
- Czyli my jesteśmy teraz Gwiezdnymi Wojowniczkami, które mają ocalić świat od zagłady? – zapytała Ami.
- Dokładnie.
- Ale przecież my się ciągle uczymy. Nie będziemy mieć czasu na naukę, szkołę… - Ami miała wyraźnie zatroskaną twarz.
- Właśnie dlatego to wy jesteście wojowniczkami. Jesteście młode, przyzwyczaicie się do faktu, że wieczorami nie ma was w domu, uczycie się tylko w wolnych chwilach, z przyjaciółmi spotykacie się tylko w szkole, rzadziej po lekcjach. I będziecie musiały nauczyć się WALCZYĆ! – Diana wyraźnie cieszyła się, że uczestniczy w tym spotkaniu.
- WALCZYĆ??!!??!!??!! – Mako, Minie i Ami szczęki opadły.
- A co myślałyście? – zapytał z wyrzutem Artemis.
- Ale nic nie wspominałeś o tym, że one się tego uczyły. – sprzeciwiła się Mina.
- Fakt. Ale one miały w sobie całe dusze wojowniczek, a wy prawdopodobnie macie tylko jej część.
- Prawdopodobnie. Można to jakoś sprawdzić?
- Oczywiście. Przeprowadzę test. Jeśli wszystko wyjdzie za pierwszym razem macie w sobie 100% Sailorki.
- Dobrze. – Mako wstała. – Co mamy zrobić?
- Każda w was wypowie inną formułkę. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, przemienicie się kolejno w Sailor Jowisz – spojrzał na Mako – Sailor Wenus – popatrzył na Minę – i Sailor Merkury. – spojrzał na Ami. – Czy jesteście gotowe na próbę?
- Oczywiście! – odpowiedział mu zgrany chór dziewcząt.
- Mako, powtórz za mną: „Potęgo Jowisza, wstąp we mnie!”
- Oczywiście! – Mako poczuła się bardzo ważna. – Potęgo Jowisza, wstąp we mnie!
Gdy tylko skończyła, jej ubranie znikło. Jakby w transie skłoniła się do samych stóp. W tym momencie pojawił się na niej biały kostium z doszytym bardzo krótkim rękawkiem i wielką, różowo-zieloną kokardą, po chwili ukazały się też zielone buty na obcasie. Mako wyprostowała się, a na jej rękach pojawiły się długie do łokcia lekko zielone rękawiczki z jasno-zieloną końcówką. Dziewczyna podskoczyła i pojawiła się na niej bardzo krótka spódniczka, również koloru zielonego. Po wylądowaniu zamiast starej, różowej gumki ukazała się nowa, zielona i kolczyki w kształcie róż zostały zastąpione przez długie, błękitnawe kolczyki z piorunami na końcu. Na zakończenie Mako obróciła się wokół własnej osi i stanęła na palcach z prawą ręką zgiętą nad głową, a lewą wyprostowaną.
- Sailor Jowisz! – wykrzyknęła.
Mina i Ami patrzyły na nią z szeroko otwartymi oczami i ustami. Sama blondynka przyglądała się sobie z zainteresowaniem. Wyglądała świetnie.
- Mako Ino, czy wiesz, co się stało? – zapytała słodkim głosikiem Diana.
- Jakoś niezbyt.
- Więc zrozum, że teraz nie jesteś TYLKO Mako Ino. Jesteś też Wojowniczką z Jowisza, najsilniejszą z całej dziewiątki Gwiezdnych Wojowniczek.
- Dziewięć wojowniczek? – zdziwiła się Ami. – Przecież my jesteśmy tylko 3!
- O tym później. Jowisz, usiądź sobie, teraz przetestujemy Minę. – Artemis uśmiechnął się do Mako.
- Oczywiście. Jestem gotowa! – Mina wstała, a Mako zajęła jej miejsce.
- To teraz powtórz za mną: „Potęgo Wenus, wstąp we mnie!”
- Potęgo Wenus, wstąp we mnie!
Teraz również i jej zniknęło ubranie. Obróciła się z podniesionymi rękami, odrzuciła głowę do tyłu i pojawiły się jej rękawiczki – beżowe z pomarańczowym wykończeniem. Po chwili ukazały się też buty – identyczne jak Mako, tylko koloru pomarańczowego. Mina ponownie wykonała obrót, w czasie którego pojawił się beżowy kostium z pomarańczową kokardą i pomarańczowa spódnica. Teraz kokarda w jej włosach zmieniła barwę na pomarańczową, zaś kolczyki wydłużyły się i zmieniły końcówkę na sercowatą. Dziewczyna podskoczyła, lądując z prawą ręką wyprostowaną w górę, a lewą wzdłuż ciała.
- Sailor Wenus!
Ami i Mako patrzyły na nią olśnione.
- Witam w gronie wojowniczek Mina! – miauknęła radośnie Diana.
- Teraz jesteś Czarodziejką z Wenus – najszybszą z wszystkich. – dodał Artemis.
- Jupi! – Mina podskoczyła wysoko. – Jestem najszybsza! Jaką prędkość mogę osiągnąć?
- Zależy. Na razie prędkość którą możesz osiągnąć bez zmęczenia to 100 km/h.
- 100 KILOMETRÓW NA GODZINE?!?!?!?! – wszystkim dziewczynom szczęki pospadały.
- Tak. Zadowolona?
- Oczywiście!! Ami teraz ty! – czarodziejka z Wenus ściągnęła Ami z krzesła zajmując jej miejsce.
- Ami, powtórz za mną: „Potęgo Merkurego, wstąp we mnie!” – poinformował ją Artemis.
- Dobrze. – Ami zaczerwieniła się. – Ppppp… Potęgo Mmmmmm… Merkurego wstąp wwwwww…e mnie!
Ale nic się nie stało.
- Spróbuj jeszcze raz. – poradziła Diana. – Tylko się tak nie denerwuj skarbie.
- Spróbuję. Potęgo Merkurego wstąp we mnie!
Znowu nic. Artemis i Diana popatrzyli po sobie. Ami napłynęły do oczu łzy. Nie wiedziała dlaczego, ale miała przeczucie, że to jej wina. Zaczerwieniła się jeszcze bardziej.
- Dlaczego nic się nie dzieje? – dziewczyna była bliska płaczu.
- Nie wiem. – Artemis pokręcił głową. – Chyba nie jesteś Wojowniczką z Merkurego. Może masz jako powiernika jakąś inną planetę?
- Możliwe. – Ami puściły nerwy i z oczu popłynęły je wielkie łzy. – Ale to moja wina!! Wiedziałam, że nie jestem żadną wojowniczką! Nie nadaję się do tego! Jestem tchórzliwą kurą, a nie wojowniczką. – zakryła oczy ręką i wybiegła z kuchni nie zamykając za sobą drzwi.
- Biedna Ami. – westchnęła Mako.
- Ale dlaczego nie udało jej się przemienić? – zastanawiał się głośno Artemis.
- Chyba nie jest Sailor Merkury. – westchnęła Mina. – A szkoda. Przydałby nam się ktoś tak mądry i sprytny jak ona.
Na drugim końcu miasta wylądował wielki statek kosmiczny, tworząc wokół siebie mnóstwo pyłu i kurzu. Wokół niego zebrał się tłumek gapiów i przechodniów. Jednak nie popatrzyli oni na to zjawisko długo, ponieważ z otworu wylało się jaskrawe światło i wszyscy padli na trawę. Martwi. Wtedy z pojazdu wyszli kobieta i dwóch mężczyzn.
- Jak ja nienawidzę Ziemi. – wzdrygnęła się kobieta. – Wszędzie mnóstwo brudu – popatrzyła na zakopcone budynki – i śmieci. – kopnęła zwłoki jakiegoś mężczyzny.
- Jakie jest nasze zadanie? – zapytał jeden z mężczyzn.
- Musimy znaleźć Serenity zanim ona znajdzie nas. Tylko dzięki temu możemy tu przeżyć.
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL